Przyszedł na świat w 1684 roku w niewielkiej, pozamiejskiej prowincji, gdzie życie toczyło się własnym torem, jak gdyby odcięte od całej reszty świata. Rodziców miał ubogich, ale dobrych. Jednak zgodnie z powiedzeniem, że złego diabeł nie bierze, Henryka i Charlottę zaatakowała zaraza, która panoszyła się po okolicach w 1687 roku. Chłopca niemal natychmiast zabrano od rodziców i jedynie na czas zarazy przekazano w ręce miejscowego hrabiego Anderson'a. Rodzice Anthony'ego nie przeżyli, a zakochana w uroczym chłopcu hrabina Elizabeth Anderson przygarnęła go i wychowała jak własnego syna, którego nie dane jej było mieć. Można więc szczerze powiedzieć, że miał po prostu cholernie dużo szczęścia, o którym inni mogli by tylko pomarzyć.
Nigdy niczego mu nie brakowało, o co Elizabeth dbała z niezwykłą wręcz zaciekłością. Anthony zdobył więc wykształcenie, odziedziczył całą fortunę hrabiego Andersona i dostał za żoną najcudowniejszą istotę, jaka kiedykolwiek pojawiła się na ziemi. Wszystko pokomplikowało się w 1706 roku, kiedy podczas powrotu z wizyty u wujostwa został zaatakowany. Pamięta jedynie przerażone rżenie konia i ból, który przeszywał całe jego ciało. Obudził się parę dni później w jakieś rozpadającej się chatce w samym środku lasu. Właśnie wtedy narodził się na nowo i rozpoczął zupełnie nowe życie - życie przerażającej, pozbawionej jakichkolwiek zasad moralnych i etycznych bestii, dla której jedyną rozrywką było cierpienie innych.
Anthony nigdy nie był osobą towarzyską. Już jako człowiek wolał przebywać w samotności, z dala od dziwnie irytujących swoją głupotą i naiwnością ludzi. Przemiana w wampira była więc dla niego swego rodzaju wyzwolenie. Zdaje się być oschły, zimny i zupełnie niedostępny, a przy tym nieco ponury. Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak inteligentny i bystry. Tylko nieliczni mają zaszczyt poznać jego radośniejszą, bardziej pozytywną stronę. Jest okrutny, pozbawiany zasad, zupełnie niewrażliwy na cudzą krzywdę i wręcz bestialski. Nic nie zapewnia mu takiej rozrywki jak cierpienie i strach innych. Mimo wszystko czasem nawet w nim budzą się dziwne tkliwości przeplecione troską, sympatią i czystą opiekuńczością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz