Katia Kościuszko, 24/10/1992
Ledwo ukończone liceum, "przyjemna" posadka w domu publicznym jako sprzątaczka i od czasu do czasu recepcjonistka. Jest ponoć zbyt brzydka na dziwkę. Zajmuje tam poddasze, gdzie sypia na rozwalonym przez klientów materacu. Usypiają ją udawane jęki prostytutek, paczka fajek wystarcza jej na dwa dni, a rano gra w oknie Hole i śpiewa na dzień dobry przechodniom swoim nieco przepitym już i przepalonym, mimo młodego wieku, głosem. Kilka blizn na nadgarstkach, słuchawki w uszach i o dziwo jeszcze dziewica. Jej matka dwa lata temu wyszła za jakiegoś skurczybyka z Willi i od tej pory nie utrzymują kontaktu.
Na domiar złego, Katia robi użytek ze swoich uszu, oczu i mózgu i zagłębia się w to, co nie powinna się zagłębiać, dmucha na niebezpieczeństwo i zaczyna coś podejrzewać. W kieszeni zawsze ma iPoda, papierosy i krótki nóż. Nie nosi torebek, nie ma telefonu.
[ cześć.. początki są trudne - mogę nawet i ja - skoro jestem ;) sam wątek czy powiązanie?]
OdpowiedzUsuń[hmm myślę, że przypadkowe spotkanie na mieście będzie w sam raz jak na początek.]
OdpowiedzUsuń[Witam. Ja tylko z pytaniem czy mam się trzymać psychodelicznych wątków czy wolisz coś spokojnego. I prócz domu publicznym gdzie ją znajdę?]
OdpowiedzUsuń[Cieszę się niezmiernie. Ha, zobaczymy jak będzie z tym wyciąganiem - w końcu nikt nie chce się narazić na gniew strasznego wampira ;) Sara omija takie słodkie miejsca jak dom publiczny szerokim łukiem, a właściwie od niedawna w ogóle wychodzi z domu więc się mogła Katia zainteresować zniknięciem Sary na cały miesiąc]
OdpowiedzUsuńByła w czasie łowów, gdy pasjonujące dźwięki dolatujące całkiem niedaleko, sprawiła ze sie wstrzymała. Nie było to zresztą zbytnio trudne, bo głód jej dziś zbytnio nie dokuczał. To też, bez żalu pożegnała się z przekąską. Tego dnia było cholernie ciepło i słonecznie, co tez szczególnie było wrażliwe dla jej skóry a zwłaszcza okolice oczu. A dodatkowe stosowanie kremu też nie pomagało jej poprawić humor.
OdpowiedzUsuńAle mimo tego wyszła przed południem na dwór i spacerowała sobie po uliczkach do czasu gdy usłyszała muzykę. Wtedy przystanęła na chwile by sie wsłuchać i jakimś dziwnym impulsem przeniosła sie samą myślą.
Dziewczyna była tak zajęta sobą, ze nawet by nie usłyszała stada wołu obok siebie. Oparła się o murek i zdjęła kurtkę, poprawiając automatycznie staro-złoty top bez ramiączek. Na tyłku miała biodrówki.
- proszę... - próbowała ja wstrzymać, gdy ta się ruszyła. - nie trzeba było, zwłaszcza ze to był dobry występ. - uśmiechnęła sie kącikami ust. - dałabym tobie odpowiedni datek, ale pewnie byś nie przyjęła - zdjęła okulary, które ułożyła na rozwianych włosach.
[jest ok. ;) ale to o BDSM mnie powaliło xD]
[Witam. Wpadłam po wątek. Pomyślałam sobie, że nasze postacie mogłyby się już znać. Przypuszczalnie w domu publicznym wywiązałaby się jakaś ostra akcja. Mogłaby być nawet związana z Twoją postacią, do której dobierałby się jeden z klientów. Jack zostałaby wezwana, żeby ogarnąć sytuację. Co Ty na to?]
OdpowiedzUsuń[jep, i'm in (: ]
OdpowiedzUsuńNigdy nie podejrzewała, że mogłoby ją spotkać coś takiego. Że mogłaby nie wychodzić z domu przez długi miesiąc, po części dlatego, że Anthony chyba krzywo na to patrzył, a po części dlatego, że sama nie chciała wychodzić do ludzi. Nie chciała patrzeć na słońce, które zwiastuje kolejną, nadchodzącą w nocy tragedię. Nie chciała kłamać tym ludziom prosto w oczy, wiedząc co się dzieje. Tonęła w mroku małej kawalerki wampira, jednocześnie bojąc się i czując bezpiecznie. Płacząc w pokoju i nie chcąc z niego wychodzić.
Jednak kiedyś musiał nadejść dzień, w którym pierwszy szok i załamanie osłabną. Gdy trzeba będzie postawić kilka pierwszych kroków w słońcu i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zniknęła ze swojego domu, jak reszta jej rodziny tylko, że ona znalazła schronienie pod kloszem stworzonym specjalnie dla niej, oni znaleźli ukojenie w śmierci.
"Posłuszna całą wieczność i jeden dzień dłużej" - umowa, której nie sposób było złamać, której tak naprawdę nie chciała łamać, wiązała ją z wampirem. I pakt milczenia o tym, co dzieje się w mieście.
Osłoniła dłonią twarz przed słońcem i skierowała swoje kroki w stronę niewielkich sklepików, z zamiarem zajrzenia do antykwariatu. Nie wyglądała na specjalnie zmarnowaną, czy zmęczoną. Nawet uśmiechała się delikatnie pod nosem - jedynie coś w jej postawie mogło świadczyć o tym, że mrok ciąży jej na ramieniu.
[Niech i tak będzie]
OdpowiedzUsuńDeszcz powoli ustępował miejsce słońcu. I aż dziw brał, że o tej porze ktoś taki jak Czterdzieści Cztery pojawił się w mieście przeznaczonym dla ludzi... I nie tylko. No bo jak już wszyscy zdążyli się przekonać, że wysokie temperatury nie bywały jego ulubionymi, a i wygląd zmuszał do bezsensownego wykorzystania pokładów energii na schowanie tego przed ludzkością. Bo jakże ktoś z rogami typu antylopiego, Aryjską mordą, ogonem i pazurkami jest wstanie schować się w tłumie?
On jednak nie narzekał. Z dłońmi w kieszeni i ukrytymi nadnaturalnymi cechami przechadzał się po parku w poszukiwaniu ofiary. Tak to właśnie bywało, gdy odcinano mu dostęp do normalnego pożywienia, a i widokiem strachu i cierpienia nie pogardzi. I jak ukryć wystające nieco bardziej kości przez szybką utratę wagi.
I zapewne nie trwało by to długo, gdyby nie mały fakt.
Do jego uszu dotarły charakterystyczne dźwięki pieśni, która tak dawno zdążyła się zadomowić w jego sercu. I ani chybił, rozpoznał w niej melodię staro Radzieckiej pieśni. Zatrzymał się i odwrócił głowę w stronę grającej, która siedziała na ławce w parku. Jego usta delikatnie się rozchyliły, a gdy skończyła zapytał:
- Skąd ją znasz?
[Witam. Zgodzisz się na wątek ze Stormy?]
OdpowiedzUsuń[Jak coś wykombinujesz, wątek będzie. Obiecuję.]
OdpowiedzUsuńAnthony