niedziela, 12 maja 2013

Ze wszystkich stron niewidzialna śmierć czyha.

Świado­mie chcieć zasnąć to pew­na bez­senność, świado­me usiłowa­nie wczu­cia się w pracę
 włas­ne­go sy­temu tra­wienia  to je­go nieunik­niony roz­trój. Świado­mość to tru­ciz­na, to śro­dek 
tok­syczny dla osob­ni­ka, który sto­suje go na sa­mym sobie.
 Borys Pasternak

Harley
Line Vestergaard, wiek nieznany.
Uciekinierka, adoptowana córka właściciela baru, alchemiczka.
Każdego uraczy inną historią, prawdziwy życiorys wciąż nieujawniony.
Spec od usypiających drinków, ponoć sprawuje kontrolę nad roślinami.
Niewielkie mieszkanie dzielone z przyszywanym bratem.

13 komentarzy:

  1. [Witam, witam. Może wątek? Od razu uprzedam, że u mnie dziś z pomysłami krucho. Jeśli jakiś masz, zacznę.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [O, całkiem ciekawie. Spodobał mi się ten pomysł. :) Zaczynam.]

    Zapadła noc. Zupełnie ciemna i nieprzewidywalna. Czas dzieci nocy. Już dawno rozpoczęło się polowanie, a ona, rzecz jasna, nie była wyjątkiem i również opuściła willę. Przechodziła właśnie w pobliżu Alchemika, chcąc wytropić ofiarę na dzisiejszą dobę. "Coś" jednak wisiało w powietrzu. Kazało się wycofać. Tylko po co? Z jej umiejętnościami nic nie jest jej straszne.
    Nagle usłyszała za sobą szelest kroków, a w następnej sekundzie ktoś rzucił się jej na plecy, chcąc powalić na ziemię, a gdy to się mu nie udało, przyłożył jej do szyi nóż.
    Biedak, nie wiedział z kim zadziera.
    Victoria nie traciła panowania nad sobą. Złapała obcego za rękę z nożem, odsunęła ją od siebie, po czym zwinnie przekręciła tak, aby patrzeć mu w oczy. Następnie kopnęła go z półobrotu w żebra i wytrąciła ostrze. Zdezorientowany, zasłonił się przed jej kolejnym ciosem, tym razem w twarz, ale za to nie zdołał się obronić przed silnym kopnięciem w splot słoneczny. Na koniec pchnęła delikwenta na ziemię, który zawył z bólu. Uśmiechnęła się paskudnie. Zaczynało jej już brakować takiej rozrywki. Zbliżyła się do leżącego mężczyzny i wyciągnęła swój sztylet. Zamierzała zakończyć walkę przebiciem mu gardła.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam serdecznie. Znajdzie się ochota, pomysł i czas na wątek?]
    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam. Jest jakiś pomysł czy mam kombinować?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dobry wieczór. Preferujesz powiązanie, czy zaczynanie znajomości od początku?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ładnie, ładnie]

    Sjęgniewa

    OdpowiedzUsuń
  7. [No cóż... Z pomysłami u mnie równie krucho.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dobrze, żadnym wątkiem nie pogardzę. Będziesz w stanie zacząć?]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Witam i zapraszam do Sary, jeśli jest ochota :)]

    OdpowiedzUsuń
  10. Z chęcią pozarzynałaby tam i chłopaka i świadka wydarzenia, ale powstrzymała się jeszcze przez chwilę. Odwróciła się przodem do kobiety.
    -A może to go właśnie czegoś by nauczyło, hm?- mruknęła w odpowiedzi.
    Skrzyżowała ręce na piersi, jej lewa noga była lekko wysunięta do przodu. Pozycja, z której mogłaby zaatakować w ułamku sekundy.
    - Tak, tak. Szkoda, że nie będzie miał okazji, by wykorzystać tę wiedzę- uśmiechnęła się paskudnie.
    Widziała, że tamten właśnie się wycofuje, ale ucieczka mu i tak nie pomoże- oczywiście, jeśli Victorii nie odwidzi się zamordowania go.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Właśnie się przymierzałam do zaczęcia jakiegoś. Portret Cary z Legend of the Seeker mnie skusił :D Cóż, Daniel jest dość nowy w mieście, zaś dodatkowe wspomnienia, którymi przypadkiem obarczył własny mózg czasem sprawiają, że może dziwnie na coś reagować. No więc można coś z tym pomyśleć. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów postaci, ale Daniel ma m.in problem z różami, tzn. widok róży coś mu mówi, ale sam nie wie co. Więc nie wiem, może by to jakoś połączyć z alchemicznymi zdolnościami Harley? Czy coś? Wiem, trochę to płynne ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Przyszedł mi do głowy dość niekonwencjonalny pomysł w wesołym miasteczku. Jakaś maszyna mogłaby mieć poważną awarię, a nasze postacie mogłyby jakoś połączyć siły i próbować coś zaradzić. Gdyby nie podszedł ten pomysł, to pisz, wykombinuję coś innego. Przepraszam, że tak na raty, ale dzisiaj już nie potrafię z siebie wykrzesać czegoś ambitniejszego.]

    OdpowiedzUsuń