EVANGELIYA HOCHENSTAUF
• kusicielka •
• 478 lat • centrum •
• demon • aptekarka •
• bułgarsko-niemieckie korzenie •
[Od autorzyny:
uno: na pewno moje wątki nie są powalające, ale chyba ujdą, nieprawdaż?
dos: witam, witam, witam. możesz pytać o propozycje, możesz od razu z nimi wyskoczyć, twój wybór.
tres: powiązania itp.? czemu nie? podsuń tylko coś w miarę oryginalnego, wyjątek: brak weny i twoja desperacja :(.]
[Witam. Wybacz mi słownictwo.]
OdpowiedzUsuńBył wspaniały, słoneczny poranek czyli najgorsze co mogło być dla Czterdzieści Cztery. Nie dość, że cholerny upał gnębił jego ciało, co zmuszało go do załatwienia sobie parasolki, to jeszcze utrzymywanie aury, że jest normalnym człowiekiem dla oczu ludzi wydawało się nazbyt męczące w taki dzień. I tak marząc o pięknej zimie na Syberii, wybrał się w podróż po mieście. Bo i co miał zrobić, gdy wszystkie zapasy się pokończyły.
Miał wyliczone wszystko co do kilku sekund, każdy krok, aby nie zrobić ich więcej niż było to potrzebne, a potem zanurzyć się pomiędzy półki apteki i pozwolić sobie na otoczenie mrozu. W końcu tam niektórzy wiedzieli kim jest.
Tak też się stało. Szybkim krokiem wszedł do środka i odetchnął z ulgą. Podszedł do lady i podsunął listę, która wyglądała jak co najmniej do produkcji bomby atomowej.
- Witam. Przyszedłem odebrać zamówienie.
[cieszę się.. pomysły?:
OdpowiedzUsuń- trochę banalny - mogą sie spotkać w jej miejscu pracy, w barze
- inne: mogą się też znać, lubić, tolerować lub nie lubić.. ;)]
Dziewczyna wyglądała, jakby zupełnie nic nie zwróciło jej uwagi. Ot przynosiła cały asortyment zaczynając od arszeniku, na fosforze kończąc. Machnął dłonią, a temperatura w pomieszczeniu stała się znacznie przyjemniejsza.
OdpowiedzUsuń- Nie. Zamierzam otruć połowę miasta i zbudować sobie bombę z gazem halucynogennym, aby wrzucić na bankiet - odpowiedział z zupełną powagą.
I można było jedynie się domyślać czy mówi poważnie. Zresztą. Czego można się spodziewać po wysokim facecie z Aryjskim wyglądem, rogami, kłami i postukującym o podłoże ogonem...
Uśmiechnął się do niej, starając się utrzymać przyjazny klimat.
[co do znajomości - mogła jedna drugiej kiedyś pomóc w potrzebie..
OdpowiedzUsuń- co do twego pomysłu to zdaję się na twój gust - dostosuję się.]
Przyjrzał się każdej buteleczce z osobna, jakby zastanawiał się czy aby dziewczyna niczego nie pominęła, albo nie pomyliła. W końcu zamówienie było duże, a on nie miał zamiaru wracać się po któryś ze składników. I tak trudno było je zdobyć, a już o legalnym sposobie nie było mowy.
OdpowiedzUsuńTak. Było wszystko czego sobie zażyczył. Uśmiechnął się znacznie szerzej, a jego oczy zabłysły małym szaleństwem.
- I tak po prostu mi to wręczysz bez żadnego dowodu, że to ja miałem to odebrać? Mógłbym zgładzić tym chociażby całą Amerykę. Niech i tak będzie.
Otworzył torbę, która średnio pasowała do czarnego munduru i kilkoma zagarnięciami wrzucił wszystko do środka.
[a dziękuję ślicznie za takie miłe słowa. pomysły, hmm. może to Evangeliya byłaby pierwszą osobą, na którą wpadnie Sjęgniewa? aptekarka wyruszyłaby w jakieś odleglejsze, może nawet polne tereny, żeby pozbierać jakieś zioła do swoich szatańskich mikstur (bo na pewno takie warzy ;>) i tam wpadłaby na wałęsającą się bez większego celu blondynkę. w sumie moja mogłaby próbować na Twoją napaść, czy coś takiego]
OdpowiedzUsuń- Ludzi - powtórzył pod nosem i obruszył się.
OdpowiedzUsuńChyba nie znalazła sobie lepszej nazwy, za którą mógł być zły. Nienawidził porównywania do reszty społeczeństwa tego miasta i większości świata. Bo jak to dziwne stworzenia, tolerował jedynie niektóre kraje wraz z ich śmiertelnymi mieszkańcami. I można było to uznać za wywyższanie się, ale problem tkwił gdzie indziej. Nieco głębiej niż można było się spodziewać. I jedyne co było plusem tego wszystkiego, że wyglądał na obywatela Niemiec, a aktualnie znajdował się na Białorusi. I oba darzył sympatią.
- Bo jak na razie nie jest to miejsce, które słynie z nielegalnego handlu substancjami zabronionymi. I uwierz mi, taka propozycja jest bardzo kusząca. A jakie widowisko przy tym.
Obudziła sie tego dnia w samo południe. To wcześniej niż zwykle. I od razu popsuł sie jej humor.
OdpowiedzUsuńWstała z ociąganiem z łóżka i podeszła do okna, uchylając ba kilka milimetrów ciężka kotarę. Od razu promienie słoneczne poraziły jej wrażliwe oczy. Odsunęła się od okna tak szybko jak sie dało. Nadal była bardzo senna, ale pomimo powrotu do łóżka nie mogła już zasnąć.
Lekko zirytowana tym faktem przemierzyła pokoju do szafy po ciuchy. Poszła do szafki, by z jej szuflady wyjąć odpowiedni krem z filtrem. Posmarowała odsłonięte części ciała, założyła ciemne okulary i "wyszła" przez okno na dwór do lasu. Do najciemniejszego miejsca jaki tu był.
Słysząc takie słowa nie mógł nie podnieść rękawicy, jaką mu rzuciła. Na temat Fanipal wiedział wiele, mimo że dopiero niedawno wrócił na stare śmieci. Zresztą. W takich miejscach mało się zmieniało. Moze i znieśli pańszczyznę, nie było chłopów i przybyła elektronika, ale to niczego nie zmieniało. Ludzie mieli tą samą mentalność, a to liczyło się najbardziej. Zresztą. Wystarczyło mu kilka dni, aby znów wczuć się w to miejsce, nie dając się przy tym rozleniwić. Ale od tych kilku dni minęło już dość sporo czasu.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się nieco ironicznie. Wystarczyło spojrzeć na minę dziewczyny, aby zorientować się jakie ma do tego wszystkiego nastawienie.
- Mam wrażenie, że masz ochotę mi coś opowiedzieć, prawda>
Przemierzała mało uczęszczaną ścieżką umiarkowanym tempie. Im bliżej było serca lasu tym ciemniej. I ulga dla oczu. Zdjęła okulary, złożyła i włożyła do kieszeni spodni. Zamrugała parokrotnie.
OdpowiedzUsuńTa panującą cisza sprawiała ulgę. Tyle, że ... była pewna że ktoś był w pobliżu. Zmieniła sie w małego nietoperza i podleciała do dosyć wysokiej sosny, by przysiąść i poobserwować.
W jej polu słyszenia zaobserwowała szelest liści, trzask łamanych gałązek i kroki.
Po chwili wyłoniła sie z mroku postać.
"Tak. I jestem z pewnością na tyle naiwny oraz młody, aby nie zauważyć, że w tej aptece nie pracuje człowiek i zgłaszam się do takowej apteki aby zrealizować listę" cisnęło mu się na usta, ale wolał utrzymać tą małą nutkę niepozorności.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się nieco szerzej.
- Ależ mają szansę. Trzeba tylko dobrze rozgrywać i manewrować na szachownicy. Ach. No i przyda się zapewne sporo szczęścia. Ale ty chyba nie powinnaś się tym przejmować skoro posiadasz immunitet. Do czasu. Plotki są plotkami i świat wiele razy udowodnił, że nawet fakty bywają błędne.
A arystokracja w jego przypadku to nie do końca dobre określenie...
[Witam. Mi niestety nic konkretnego nie przychodzi do głowy, jeśli chodzi o wątek. A Tobie?]
OdpowiedzUsuń/Stormy
[Hej i dobrze że postać zaciekawiła bo tak powinno być ;P
OdpowiedzUsuńwątek no spoko, a propozycja to może gdzieś już kiedyś się spotkali, może Czterdzieści Siedem był gdzieś wysłany i wtedy twoja postać mogła go widzieć, Evangeliya mogła zainteresować się nim...a teraz jak jest okazja to sprobowała by z nim pogadać co nie będzie łatwe. co ty na to?]
[Witam serdecznie. Znajdzie się ochota, pomysł i czas na wątek?]
OdpowiedzUsuńAnthony
Południe było zdecydowanie jej porą. Słońce prażyło niemiłosiernie, ptaki snuły jakieś smętne melodie, a ona czuła się tak dobrze, jak nigdy. Najchętniej tylko leżałaby w promieniach, wsłuchując się w odgłosy łąki. Z każdą chwilą ogarniał ją coraz większy spokój. Poczucie wewnętrznej harmonii. Nawet nie czuła potrzeby ścigania jakiegoś nieszczęśnika, o dziwo nie była głodna. Przymknęła oczy, jakby chcąc jeszcze bardziej stopić się z naturą w jedność.
OdpowiedzUsuńZ drzemki wyrwał ją odległy odgłos kroków. Zerwała się momentalnie, czując jakiś dziwaczny niepokój. Zmrużyła oczy i zmierzyła wzrokiem linię horyzontu.